Urokliwe cztery ściany

Dzień zmarnowany na przesiadywaniu przed kompem, a co tam - mam wolne.

Mogłabym wyjść na dwór. pojeździć na rolkach. Mogłabym pouczyć się na zapowiadane od tak dawna kartkówki  z polskiego.

Mogłabym, ale mi się nie chce.Tak cholernie bardzo. Wolę sobie 'nołlajfować', a z resztą na horyzoncie nie widzę towarzystwa do opuszczenia mieszkania, a do książek zaglądać nie mam od tak ochoty. 

Dziś poczytałam sobie trochę, jestem bogatsza w wiedzę z dziedzin, które mi się do życia przydadzą. Ma się  rozumieć, że nie są to wyrażenia algebraiczne, których ni cholerę nie rozumiem.

Humor się polepszył, najprawdopodobniej moje wczorajsze podłamanie wywołały cholerne tabletki przeciwalergiczne. 

Poza tym muszę dokładniej poszperać w tym, co oferuje Blogspot i ruszyć w podróż tej skomplikowanej domeny. Zwyczajnie przywykłam do onetu, a na inne rzeczy umysł mi się zamknął. 

Jutro? Mam ambitniejsze plany. Przede wszystkim trzeba się rozejrzeć za butami na lato. W sobotę byłam tu i ówdzie, ale nic się nie dopatrzyłam. Poza tym jakieś spodnie. Macie jakieś sugestie? Myślę o ubraniach w pastelowych kolorach, których niewiele w mojej szafie. Ale... zobaczę co sklepy mają do zaoferowania. Trzymajcie za mnie kciuki - może uda mi się coś ciekawego wypatrzeć.

Dzień jak widać - przeżyłam. z Laną Del Rey w głośnikach. Jestem po uszy zakochana w jej głosie, a na dzień dziecka planuję zażyczyć sobie jej płytę  w wersji 'deluxe' za 70 czy 80 zł.  A tutaj macie genialną piosenkę 'Carmen'. Mogłabym się tutaj rozpisać o głębi i świetności tego oto utworu, lecz nie chcę wam zasłonić oczu szalikiem moich własnych spostrzeżeń  i przekonań - zinterpretujcie to sami.